Za co uwielbiam SASS & Compass?

<brak wstępu>

• Zagnieżdżanie - podstawowa funkcja Sass, pozwalająca uniknąć powtarzania dużej ilości kodu. Świetne jest także odwoływanie się do referencji przez &. 
• Łatwe wyszukiwanie odpowiedniej linijki CSS w przeglądarce - Chrome Devtools pokazują, która linijka Sass jest odpowiedzialna za konkretną regułę CSS. Wystarczy przeskoczyć do pliku i ją wyszukać, a następnie zmienić w pliku. 
• Łatwiejsza praca z media queries. Sass zaskoczył mnie możliwością stosowania takiej składni 

  .any-element {
      @media(max-width: 768x){
          width: 100%;
      }
  }
  
  

  Znacznie ułatwia to pracę ze stylowaniem, a także późniejsze zrozumienie kodu. How awesome is that!!!
  
• Zmienne, pozwalające na zmianę dowolnej wartości na inną. Bezcenne, gdy klient postanowi zmienić czcionkę na całej stronie na Comic Sans, albo gdy nie chcesz za każdym razem wklepywać kodu koloru w rgba. "Vanilla" CSS też umożliwia stosowanie zmiennych, ale ta funkcja nie jest jeszcze rozpowszechniona.
• Logiczny podział stylów CSS - deweloper może rozdzielić style na kilka plików, zawierających zmienne, typografię czy podział ze względu na elementy strony. Dzięki temu, mamy wzorowy porządek w plikach.
• Debugowanie - gdy wpiszemy błędną regułę w CSS, po prostu się ona nie wyświetli. Sass w połączeniu z Compass, reaguje na nie błędem, którego nie można przeoczyć. Najczęściej style przestają być wczytywane i widzimy "Big ugly error".
• Kontrola kolorów - Sass pozwala na rozjaśnianie, ściemnianie i wiele innych zmian dotyczących kolorów za pomocą prostych funkcji. 
• Mixiny - unikanie pisania powtarzalnego kodu, np przy box-shadow.
• I wiele więcej - Sass ma znacznie więcej ciekawych i zaawansowanych funkcji. 

Największy minus Sass

Szybkość działania. Podczas tworzenia dużej strony na mocnym sprzęcie, Sass kompiluje się około 1.0 - 1.5s, natomiast na słabym, nawet do 5 sekund. Ten czas tracimy przy każdym odświeżeniu strony.

Mimo tego, każdy nowy projekt zaczynam poleceniem Compass Init. Sass rulez