Wnioski po udzielaniu korepetycji z programowania

 Ostatnie 2 lata dość mocno zaangażowałem się w korepetycje. Zanim zaczniesz wspinać się po drabinie sukcesu, upewnij się, że jest oparta o właściwą ścianę - powiedział Brian Tracy. Moje wnioski z tych korepetycji:

- Jest to fajna nauka dla osoby prowadzącej korepetycje. Sam nauczyłem się dzięki nim pewnych szczegółów tworzenia aplikacji backendowej. Zrozumiałem też, czego nie wiem do końca we frontendzie. Wytłumaczenie komuś jak coś zrobić jest trudniejsze, niż zrobienie samemu.

- Dla kursantów, jest to droga expresowa do zbudowania swojej aplikacji i poznania różnych ważnych rzeczy. Gdy uczymy się samemu, nie wiemy, jakie funkcje frameworka są kluczowe, a jakie - nie używane. Na zajęciach robiliśmy projekt jak do pracy, który rozwiązywał typowe problemy biznesowe. Trudność w takich aplikacjach nie polega na tym, że Angular jest trudny, tylko na tym, że aplikację trzeba często dopasowywać do zmian wymagań klienta.

- Miałem szansę przyjrzeć się, jak pracują osoby z mniejszym doświadczeniem i jak szybko przyswajają one wiedzę. Już widzę, że jeśli pracowałeś z innymi technologiami frontendowymi, nauka Angulara czy Reacta z pomocą trenera, jest szybka. Pisanie z nim Hello world jest stratą Twojego czasu, najpierw poducz się samemu.

Niestety, nie brakuje też minusów. 

- Jest to jeden z najgorzej dochodowych biznesów programistycznych. Oferowałem ceny niemal 2 razy niższe niż stawka w pracy (gdzie pracuje się przecież 8 godzin), mimo to, znalezienie nowych osób nie było proste. Można za tą samą stawkę uczyć dla firmy szkoleniowej (w których też jest mało posad), ale po co, skoro można po prostu programować / uczyć się samemu nowych umiejętności / nagrywać content.

Gdy jeszcze pracowałem poza branżą programistyczną widziałem, że ludzie z ulicy prawie zawsze są źródłem niekończących się problemów. Nie jest to podejście malkontenta, ale praktyka. Przykładowe zachowania klientów to:

- Branie lekcji i potem zapominanie o zapłacie, przez co gromadziły się zaległości w płatnościach

- Zarzucanie osoby prowadzącej korepetycje swoimi prywatnymi problemami

- Urywanie kontaktu z dnia na dzień, mimo tego, że zajęcia były wcześniej prowadzone z tygodnia na tydzień przez dłuższy czas. Współpracujesz z osobą, a jednego dnia jakby wyparowała :)

- Moje ulubione - ciągłe przekładanie zajęć. Typowa strategia wanna-be programisty to wzięcie jednych zajęć i następnie przekładanie kolejnych w nieskończoność. Jeden człowiek przełożył zajęcia 7 razy w ciągu tygodnia i następnie był zdziwiony, że nie ma możliwości kontynuowania tej formy współpracy. Zajęcia nawet ustawiane w najbardziej dogodnych godzinach są przekładane bez powodu. Moim zdaniem, takie lekceważące podejście do trenera jest ściśle powiązane z olewaniem innych dziedzin nauki. Krótko mówiąc, jeśli nauka nie jest Twoim priorytetem, to na bardzo wymagającym rynku pracy, nie masz szans.

- Oczekiwanie na pomoc między zajęciami i brak prób rozwiązywania nawet prostych problemów.

Z mojej perspektywy, skuteczne korepetycje to takie, które były by obwarowane umową typu - mamy 4 zajęcia w tygodniu w każdy piątek po południu. Zajęcia niezrealizowane przepadają. Jeśli tego typu zasad nie ma, kursant będzie traktował zajęcia nonszalancko.