sobota, 16 grudnia 2023

🪓Dlaczego w wielu firmach źle się pracuje


Ostatnie kilka lat pracuje mi się bardzo dobrze. Jak doradzał były prezydent, zmieniłem pracę (przestałem pracować w zawodzie), kredytu nie brałem. Z perspektywy czasu jednak zastanawiam się, co wpływało na to, że jako młodemu pracownikowi pracowało mi się tak źle. Po założeniu firmy w 2013 roku poczułem znaczną poprawę jakości tego, jak mi się pracuje - po prostu zrezygnowałem z etatu. W tym artykule przedstawię kilka powodów, dla których praca w wielu firmach staje się dla pracownika zaplanowaną (przez pracodawcę) udręką. Jest to trochę tak jak ze szkołą. Szkoła ma uczyć posłuszeństwa i zabijać samodzielność, a większość etatów jest jej kontynuacją.

Brak przeszkolenia

Ogólnopolska sieć aptek zatrudnia nowego pracownika. Z CV wynika że nigdy nie pracował w aptece. Moim zdaniem, pierwsze kilka tygodni powinien on być szkolony z obsługi klienta, rozmieszczenia leków w aptece. Tymczasem byłem postawiony raczej w sytuacji - domyśl się co masz robić i lepiej rób to dobrze. Ta sama sytuacja przewijała się w kilku aptekach w których pracowałem. W firmach IT też było podobnie, jednak na szczęście takie sytuacje dotykały już inne osoby. Trochę jak w tym memie - nie mów młodemu co ma robić, śmiej się że nie nic nie umie zrobić.
Tymczasem na zachodzie, dyrektor wytwórni Pathe przelał na konto oszustów 21 milionów dolarów i … wrócił do pracy, ponieważ nie został przeszkolony z takiej sytuacji i sąd przyznał mu rację.
Nie zapominajmy o tym, że firma oczekuje że się nauczysz wszystkiego co potrzebne tylko przez to, że jesteś w teamie który zajmuje się jakimś tematem. Tymczasem w moim odczuciu niemal każda rzecz wymaga przeszkolenia albo wysiłku z naszej strony, aby nauczyć się jej samemu. W przypadku niektórych rzeczy jest to trudne, bo jakiegoś specjalistycznego oprogramowania dostępnego tylko na komputerze firmowym, nie nauczysz się w domu.

Oszczędzanie na wszystkim

Pracowałem przez półtora roku w sklepie zielarskim. Biznes wygląda na przyszłościowy, w ścisłym centrum sporego miasta, ludzie walą drzwiami i oknami. W takiej sytuacji na miejscu szefa posiadającego jeszcze 2 takie same już działające sklepy, postawiłbym dwa stanowiska kasowe, zainwestowałbym w system komputerowy ułatwiający sprzedaż, metkowanie towaru i zamówienia. W 2012 roku były to łatwo dostępne technologie. Tymczasem co zastałem - metkowanie towaru przez wypisywanie cen długopisem na metkach, spisywanie towaru ręcznie (co jest bardzo trudne przy na przykład 200 rodzajach ziół sypanych), brak terminala i wycena towaru na kalkulatorze. Powoduje to nie tylko braki w asortymencie, ale także znacznie dłuższy czas spisywania towaru (system robiłby to automatycznie na bazie już sprzedanych rzeczy), oraz gorszą obsługę, bo pracownik zamiast obsługiwać, to metkuje towar. Prowadzi to do zniechęcenia, bo wykonujemy niepotrzebną, męczącą pracę.
W korpo zarabiających dostajemy to samo - ciągłe poprawianie podstawowych raportów, infrastruktura która nie działa, procedury i słabo działający sprzęt. Jedna z firm w których pracował mój znajomy, udostępniała swoim konsultantom laptopy z najniższej półki sklepowej, jeszcze z dyskami HDD. Wyobraź sobie, jaki ma to wpływ na wydajność pracy i postrzeganie konsultanta przez klienta. Rozwiązaniem w moim odczuciu jest praca na własnym sprzęcie.
Duży polski bank - na środku open space leży gruby kabel o który każdy może się potknąć (był tam od zawsze), klimatyzacja hula aż miło, na 300 osób jest jedna toaleta i jeden czajnik.
Moja znajoma pracowała w firmie, gdzie po wodę trzeba było chodzić do męskiej toalety, a talerze myło się mydłem w płynie, bo szefowa oszczędzała na płynie do mycia naczyń.
Nie dziwię się, że ludzie tak chętnie wyemigrowali na pracę zdalną.
Kolejny przykład - firma X, która płaci każdemu najniższą rynkową stawkę i jest cała obstawiona sprzętem z dofinansowań, pracuje na oprogramowaniu EAP. Takie oprogramowanie nie jest przeznaczone do tworzenia komercyjnego kodu i nie zawsze dobrze działa, no ale firma zaoszczędziła kilka stówek na 10 licencjach PHPStorm.

Brak procedur lub za dużo procedur

Znajoma miała kiedyś sytuację, że chciała wrócić się do biura po ładowarkę, a panowały wtedy obostrzenia Covidowe. Zadzwoniła wtedy do szefa aby powiadomić go o wejściu. Ten odparł że nie może udzielić samodzielnie takiego pozwolenia i wymagana jest zgoda bodajże jeszcze dwóch innych osób. Po co tak pracować? - domyślam się, że jedynie w celu rozmywania odpowiedzialności.
Inny przykład - w niektórych firmach kod na produkcję można wdrażać kilka razy dziennie. W innych - które zajmują się tym samym biznesem - każda wgrywka na produkcje to cały dzień spotkań i procedur.
W firmach dochodzi często do mojego ulubionego paradoksu. Z jednej strony wymuszają one na pracownikach pracę “zwinną”, robienie wszystkiego jak najszybciej, a z drugiej, cały ten wysiłek jest zabijany przez nadmierne obwarowanie procedurami. Często w firmach jest ogromny bajzel i aby dowiedzieć się jednej rzeczy, trzeba się o nią zapytać 10 osób.
Wisienką na torcie jest nadmierne skupianie się na wymaganych bezsensownych procedurach - typu szkolenia BHP w firmie IT, a z drugiej, całkowite pomijanie cyberbezpieczeństwa. Warto przeczytać przynajmniej kilka artykułów o socjotechnice, bezpieczeństwie korzystania z generatywnego AI czy tego, co można publikować w internecie.
Wydaje mi się, że małe firmy zwracają za mało uwagi na takie kwestie, jak alkohol w pracy czy bezpieczeństwo pracowników.

Wymuszanie pracy na miejscu gdy można pracować zdalnie

Nowy trend w IT po Covidzie. Firmy uwielbiają utrudniać swoim pracownikom życie i wymyślać najgłupsze możliwe powody do powrotu do biur. W jednej spotkałem się z opinią, że ktoś musi być w biurze, ponieważ może się w nim pojawić klient. Pewnie ma wyłączoną obsługę maili i nie powiadomi o tym nikogo. Świetnym rozwiązaniem jest też rotacyjna praca z biura. Polega ona na tym, że jedna osoba z teamu pracuje z pustego biura i cały dzień przeszkadza innym osobom z pozostałych zespołów które też musiały przyjść, ponieważ kontaktuje się ze swoim teamem.

Brak możliwości zwrócenia się o pomoc

W większości firmy problemy są zamiatane pod dywan. Są jakieś problemy w zespole - spoko, można to zgłosić do HR. Jeśli masz słabą pozycję w firmie, prawdopodobnie nic z tym nie zrobią. Jeśli jesteś postrzegany za dobrego pracownika, możesz poprosić o przeniesienie na inny projekt, ale prawdopodobnie jesteś bardziej potrzebny na obecnym.
W małych firmach jest 100 razy gorzej, ponieważ nowa osoba jest zawsze tą złą, a pokrzywdzona - tą która robi niepotrzebne awantury. Najgorzej jest w firmach gdzie pracujemy bezpośrednio z przełożonym, który nam płaci.
Jedynym rozwiązaniem w moim odczuciu jest utrzymywanie dobrych stosunków z innymi współpracownikami, dzięki czemu będziemy mogli oczekiwać pomocy w przypadku gdy stanie się coś złego.
W niektórych firmach spotkałem się też z osobami, które celowo utrudniają pracę innym pracownikom. A to ukryją jakąś informację, a to będą rozwiązywały jakiś prosty problem kilka dni. Firma nie może z tym nic zrobić, ponieważ takie osoby często mają za dużo wiedzy o jakimś aspekcie funkcjonowania ich działalności i trudno będzie ich wymienić.
Niektóre osoby też nie nadają się do pracy ale z innego powodu - mają podejście jak naukowiec, lubią szukać problemów w obecnych rozwiązaniach, ale niekoniecznie je rozwiązywać. Nie ma co się denerwować na takie osoby, lepiej skupić się na tym, co my możemy zrobić.

Podsumowując - jeśli ktoś miałby zapytać mnie, gdzie pracować by było nam łatwiej, powiedziałbym że w zagranicznym korpo. To nie jest tak że są one pozbawione problemów polskich firm, ale jednak pracuje się tam nieco spokojniej i milej. Następnie - im mniejsza jest firma w jakiej pracujemy, tym gorzej. Praca w firmie to nie tylko samo wykonywanie obowiązków, to też znajomość wszelkich biurowych polityk, zjednywania sobie innych osób i radzenia sobie z kolegami z pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz